niedziela, 21 września 2014

9 MIESIĘCY



Tyle się działo w moim życiu ostatnio, że nie wiem od czego zacząć. Tyle niesamowitych przygód, wspaniałych doznań i tylko pozytywnych emocji...


19.09. - skończyłem 9 MIESIĘCY!!!

 

Wiecie, co nowego potrafię??

Mówić szeptem! Mówię też TA-TA... ale nie bardzo rozumiem, co to oznacza ;) Zaczepiam wszystkich i zagaduję (to chyba mam po mamie) uśmiechając się przy tym słodko i robiąc śmieszne minki. 

Nadal nie raczkuję, ale zaczynam już się wspinać na kolana podtrzymując się wszystkiego, co pod ręką... więc chyba z raczkowania nici i stanę na nogi :)


W czwartek wróciliśmy z wakacji w Turcji :) było gorąco - do 30'C w cieniu. To były naprawdę wspaniałe chwile razem z moimi rodzicami. Codziennie pływałem w basenie, chodziliśmy nad morze. Najważniejsze, że codziennie 12h spędzałem na powietrzu :) Każdego dnia coś się działo, cały wyjazd był też pełen przygód. Postaram się opowiedzieć o tych ciekawszych przeżyciach.

 

Zacznę już dziś i zacznę od początku, czyli lot samolotem. 

Każdy pyta, jak było, czy płakałem, czy się bałem? Jak przetrwałem lot samolotem?

Wylatywaliśmy z Gdańska bardzo późno, bo o godzinie 22:30, więc taki mały brzdąc jak ja powinien już dawno spać. Ale jak tu spać, skoro wokół tyle ciekawych rzeczy i nowe miejsca?!


Tu jeszcze na lotnisku...







Poważna mina, bo sytuacja wymagała powagi - zaraz odbędę swój pierwszy w życiu lot samolotem ;)

Nasz start oczywiście nie został zarejestrowany na aparacie. Dla tych, co są ciekawi informuję, że takie maleństwa jak ja otrzymują dodatkowy pas, który doczepiany jest do pasa rodzica i w ten sposób podróżuje. Mama postanowiła, że przy starcie dostanę soczek do picia, by jak najbardziej złagodzić mi dziwne uczucie przy zatykaniu uszu. Więc zająłem się butlą :) A gdy tylko było to możliwe, by wypiąć się z pasów zająłem swoje siedzenie - nie należało mi się swoje miejsce w samolocie, ponieważ takie maluchy, jak ja podróżują na kolanach rodziców, ale tak się złożyło, że dostaliśmy 3 miejsca, więc miałem swój fotel. 

Zobaczcie, jaka radość :)






I w tak cudownej atmosferze minął mi lot do Bodrum. Nie płakałem, nie marudziłem, a pół h po starcie zasnąłem i obudziłem się w Turcji :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz